Jasnoniebieska sukienka
przed kolano nadawała jej jasnej skórze wyrazu. Ciemnobrązowe włosy upięte w
wysoki kok sprawiały, że wyglądała na swój wiek – miała czternaście lat. Jednak
złota biżuteria i czarne baleriny psuły tamten efekt, Hanna wydawała się starsza.
- Jesteś pewna, że nie chcesz spędzić tego czasu z nami? –
zapytała jej matka.
- Nie – odpowiedziała uprzejmie, chwyciła za czarną torebkę
i wyszła z domu.
***
Piętnaście minut później znalazła się w swojej ulubionej kawiarence. Przyjaciele siedzieli już przy ich stoliku.
Piętnaście minut później znalazła się w swojej ulubionej kawiarence. Przyjaciele siedzieli już przy ich stoliku.
- Cześć – powiedziała, siadając pomiędzy Heather a Nicole.
Andy wyszczerzył swoje ładne zęby w uśmiechu. Poprawił
czarną grzywę, która zaczęła wchodzić mu w jego złotobrązowe oczy.
- Nie mogę uwierzyć, że wyjeżdżasz – stwierdził. – My
zaczynamy liceum w Holl Town, a ty…
- A ja jadę do Nowego Orleanu.
- Gdzie się tam podziejesz? – spytał beztrosko blondyn o
imieniu Sean, wbijając spojrzenie swych bladoniebieskich oczu w jej mleczne
przedramię.
- Zamieszkam u wujostwa. Mają dziesięcioletniego syna.
- Bo my już wszyscy wiemy, jak ty kochasz dzieci – mruknął
Andy, a w jego złotobrązowych tęczówkach pojawiło się coś w stylu zmieszania. –
Ja pieprzę – dodał.
- Co?! – Pisnęła Nicole, zwężając wargi.
Wszyscy odwrócili
głowy. Ich oczom ukazał się wysoki blondyn. Miał ponad metr osiemdziesiąt
wzrostu i wielgaśne błękitne oczy, których spojrzenie utknęło pomiędzy Hanną a
Heather. Uśmiechnął się w ich stronę, a potem zajął miejsce przy barze.
- David – szepnęła Hanna Bellingstone, zagryzając wargę. Poprawiła
fryzurę. – Udajemy, że się dobrze bawimy – wzięła głęboki wdech.
Nicole zachichotała, a na jej śniadej twarzy pojawiły się
zmarszczki.
Andy zaczął nerwowo pstrykać palcami.
- Jak on może ci się podobać? Jest taki…
- No jaki! – Powiedział głośno blondyn, a Nicole kopnęła go
pod stołem.
- Jest… - kontynuował brunet – głupkowaty, żyje tylko dla
satysfakcji.
Hanna wściekle zagryzła wargę.
- Po prostu powiedz, że cię wkurwia fakt – do stolika
podeszła kelnerka, wręczając Hannie i Seanowi mrożoną herbatę z cytryną, Andemu
sok marchewkowy, Nicole czekoladę na zimno, a Heather koktajl gruszkowy – że
nie jesteś tak przystojny jak on – dodała, gdy kelnerka odeszła.
- Nie! Po prostu nie mogę uwierzyć, że wybrałaś liceum w
Nowym Orleanie. I nie mogę uwierzyć, że zostawiasz nas – uśmiechnął się – i
jego.
Nicole westchnęła.
- Nie mogę uwierzyć, że się kłócimy. Dzisiaj Hanna opuszcza
Holl Town. Zobaczymy ją dopiero na święta.
- Może – przerwała Heather.
W oczach Bellingstone pojawiły się łzy, ale dziewczyna
zamrugała, żeby się nie rozpłakać.
- Tak mi przykro – chwyciła za dłonie swoich przyjaciółek. –
Zostawię tu moich najlepszych kumpli i moje dwie ukochane bliźniaczki.
- Daj spokój – Heather machnęła dłonią, którą wyrwała z
uścisku Hanny. – Nawet nie wyglądamy jak bliźniaczki – zachichotała, a chichot
Seana jej zawtórował.
Miała rację! Nie wyglądały jak bliźniaczki.
Heather była
niska. Miała poniżej metra sześćdziesiąt wzrostu. Jej karmelowe oczy były duże
i przepiękne, idealnie skrywane pod powiekami z gęstymi rzęsami. Duże
różowiutkie usta i czarne włosy sięgające do połowy ramion – tak, różniła się
od swojej siostry.
Nicole wyglądała
zupełnie inaczej. Więcej niż metr siedemdziesiąt wzrostu i ładne zgrabne ciało,
którym kusiła. Śniada cera, zresztą taka sama jak u Heather, rozgrzewała serca
wielu chłopaków. Wąskie usta o kremowej barwie, prosty nos i głębokie brązowe
oczy, i te długie zdrowe ciemne włosy - były tylko tłem tego wszystkiego.
Nicole była naprawdę piękna.
***
W Holl Town było już ciemno. Pod rezydencją Bellingstonów zebrała się grupka osób. Tylko rodzina – tak to sobie tłumaczono.
W Holl Town było już ciemno. Pod rezydencją Bellingstonów zebrała się grupka osób. Tylko rodzina – tak to sobie tłumaczono.
- Dzwoń, pisz… wiesz, że cię kochamy – powiedziała matka
Hanny, mając już łzy w oczach.
- Doskonale o tym wiem! – Zacisnęła zęby, mając nadzieję, że
nie uroni ani jednej łzy.
- Chodź tu do mnie – rzuciła starsza siostra, a potem
obydwie dziewczyny wylądowały w objęciach.
Chwilę trwało, nim
Hanna wsiadła do czerwonego samochodu swojego ojca i wyruszyła do Nowego
Orleanu.
Super. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :*
OdpowiedzUsuńKolejny już jest :)
UsuńBędzie ciekawie już to czuję. Czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ^^
Kolejny już jest :)
Usuń